poniedziałek, 3 stycznia 2011

jack kerouac - włóczędzy dharmy

buddyzm po amerykańsku: czytanie poezji (nie tylko buddyjskiej), picie wina z kumplami i laseczkami, włóczenie się stopem po stanach i piechotą po górach a także medytacja w zaśnieżonym lesie.
bardzo lubię tą książkę, czytałam ją nie pierwszy raz, więc nie było niespodzianek, chociaż tym razem jakby krytyczniej na nią spojrzałam, ale jestem już stara, zgorzkniałą i zgryźliwa. dalej przemawia do mnie jej luzacki klimat, bezcelowość plątania się po świecie i buddyjskie nastawianie do życia. końcówka książki, o tym jak ray spędza lato jako samotny strażnik na dzikiej górze desolation peak wypatrując pożarów na stanowo-kanadyjskim pograniczu, albo fragmenty o cichej medytacji w lasach nowej anglii, sprawiają że sama mam ochotę zaszyć się na jakimś zadupiu bez kontaktu ze światem, gotować najprostsze żarcie i czytać książki w pięknych okolicznościach przyrody (taaak, a jak mi się router buntuje i nie mam internetu przez dwie godziny to dostaję świra). włóczędzy uspokajają i nieco zwalniają mnie, co bardzo przydatne, bo ostatnio trudno mi się na czymś skupić dłużej, przypominają o potrzebie nicnierobienia i oglądania świata, który przecież bardzo ładny jest, no i o tym że tak czy inaczej człowiek jest sam, i możliwe, że resztę tylko wymyśla (chociaż z tym nie do końca się zgadzam), co zaskakująco pocieszające.
nie byłabym jednak sobą gdybym nie ponarzekała. włóczenie się bez celu jest sympatycznym sposobem na życie, jednak pogardzanie innymi ludźmi, którzy pracują a później oglądają telewizję jest niewłaściwe (szczególnie jeśli włóczy się za pieniądze rodziny która nie ma czasu za bardzo na medytację). różne są przecież drogi do oświecenia :P. no i druga sprawa, która obudziła we mnie feministkę - kobiety mogą jedynie brać udział w seksualnych buddyjskich rytuałach służąc oświeconym facetom. wiem że było to 50 lat temu i mimo szerokich horyzontów pan autor był ograniczony przez społeczne stosunki i wyobrażenia, dlatego też staram się wznieść ponad własne marudzenie i cieszyć się buddyjską włóczęgą i spokojem.

5 komentarzy:

  1. zamowiłam se. o.
    w koncu dalam sie przekonac, bo dzien w pracy zapowiada sie na dluuuuuuuuuuuuuugi, wiec tak na pocieche :(

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie tak należy się pocieszać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. gdzie jest lajk? gdzie jest lakj? chciałam zlajkować Twojego komcia.
    hehehe

    OdpowiedzUsuń
  4. to nie fejsbuk :P
    ale może zamontuję, podobno da się lajka wrzucić na każdą stronkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. na moim blogasie wrzuciałam, aczkolwiek nie zauważyłam by ktokolwiek kiedykolwiek używał :)

    OdpowiedzUsuń