
alicję każdy zna, ja czytałam prawdopodobnie jak byłam mała, jednak bardziej pamiętam słuchowisko alicjowe, które miałam na taśmie. wiadomo o co chodzi. dziewczynka pędzi za królikiem i wpada do głębokiej nory prowadzącej do surrealistycznego świata pełnego dziwacznych stworzeń opowiadających absurdalne historie. w drugiej części alicja dostaje się do odwróconego lustrzanego świata, będącego jednocześnie ogromną szachownicą gdzie pamięć działa w obie strony a wszyscy mają obsesję na temat wierszyków o rybach.
nie będę opowiadać tutaj co dzieje się w książce, wydarzenia po sobie następujące nie do końca mają sens a postacie co chwilę zmieniają się w coś innego, ale nie o to chodzi przecież. tak właśnie działają sny, a książka to już klasyka.
co do filmu: byłam niestety na wersji dubbingowanej, nie wiem czy u mnie na zadupiu ktoś w ogóle pomyślał o wyświetlaniu tego filmu z napisami. ale nic to. wprawdzie pazura w roli kapelusznika był porażkowy, ale za to pani figura jako czerwona królowa była bossska. w ogóle to postać która najbardziej do mnie przemówiła, bo alicja trochę bezpłciowa, kapelusznik i reszta szaleni a biała królowa to pusia :P. film mi się podobał, ładnie był zrobiony, może kot nieco przegięty - wyobrażałam sobie że będzie mniej zaangażowany w akcję i będzie olewać wszystko jak to koty mają w zwyczaju. no i latał co wydawało mi się lekką przesadą. klimat filmu surrealistyczny, spalony, kolory ładne a jednocześnie wszystko takie niejednoznaczne. zakończenie trochę tendencyjne ale to w końcu film disneya więc czego można było się spodziewać. teraz muszę zdobyć film w oryginalnej wersji językowej i będę usatysfakcjonowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz