środa, 30 czerwca 2010

ra lafferty - czwarta czynszówka

apokalipsa nadchodzi. nad światem przepychają się cztery nieludzkie hmmm stowarzyszenia próbujące wykorzystać ludzkość i historie do swoich celów. najgorsze z nich to stworzenia które żyją od wieków a nawet milionów lat co jakiś czas wchodząc w cudze ciała. ich celem jest doskonalenie świata poprzez eliminację niewłaściwych rzeczy (jak np. ludzie) i sukcesywnym zmniejszaniu go aż do powstania jednoosobowego idealnego tworu. zaczynają od próby pozbycia się ludzkości przez sianie zarazy i paniki. przeciwstawiają im się patrycjusze, których zwykłym zajęciem jest pilnowanie żeby mackowate potwory nie wyszły z jakichś archaicznych źródeł. wszystko dzieje się na dwóch płaszczyznach: w rzeczywistości oraz w myślotkaniu - czymś w rodzaju rzeczywistości wirtualnej tworzonej przez telepatów usiłujących sterować tą drogą ludźmi i historią. wydaje mi się że właśnie o to chodzi w tej książce. strasznie jest zaplątana, wątki się mieszają nie wiadomo o co biega i gdzie jestem (czytałam ją głównie w autobusie do pracy z bardzo rana może mój mózg nie działał właściwie). przez fabułę przebiegają stada dziwnych postaci miotających się między realem a wirtualem, pojawia się również szpital psychiatryczny.
czytając zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem grafomania ale nawet jeśli to bardzo zabawna (bo pan lafferty ma a raczej miał niezłe poczucie humoru) i podobała mi się. a motyw powracających skojarzył mi się z amerykańskimi bogami bo te duchowe pasożyty w swoim czasie mieszkały na olimpie i uważały się za bogów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz