piątek, 18 czerwca 2010

agata christie - tajemnica rezydencji chimneys

czegoś takiego potrzebowałam. książki pani agaty dzielą się na poważniejsze oraz zabawne. ta należy do zabawnych. międzynarodowa afera dyplomatyczna - herzoslovakia (państewko na bałkanach) ma złoża ropy ale nie ma króla. następca tronu prowadzi ciche negocjacje z brytyjskim rządem oraz przedsiębiorstwami naftowymi, niestety zostaje zamordowany właśnie w tytułowej rezydencji chimneys. nie jest to jedyna tajemnica tego historycznego domu. pojawiają się również kompromitujące rękopisy zmarłego hrabiego stylpitcha (kosmopolityczny herzoslovak), tajemnicze listy, będące pretekstem do szantażu, zaginiony kooh-i-noor i międzynarodowy złodziej klejnotów (wszystko oczywiście zgrabnie się łączy w całość). intryga, jak to często u christie bywa, jest pretekstem do opisania różnych typów ludzkich i w tej akurat książce robi to bosko. głównym bohaterem jest wiecznie pakujący się w kłopoty, awanturnik bez stałego zajęcia anthony cade. w chimneys bawią również victoria - luzacka wdowa-arystokratka, george lomax - szycha z ministerstwa spraw zagranicznych, opanowany i przneikliwy inspektor battle ze scotland yardu oraz właściciel rezydencji lord caterham (chyba najzabawniejszy bohater) znudzony i zmęczony najazdem cudzoziemców i dyplomatów, uroczo złośliwy i roztargniony jednocześnie.
nie będę pisać tu o akcji bo to kryminał i nie chcę spoilerować, ale nie wszyscy są tymi za których się podają i trzeba uważać na to co się mówi, a rewolucja bałkańska wisi na włosku.
no i ulubiony cytat:
" — Proszę wejść — powiedziała. — Zdaje się, że będę miała pracę dla pana.
Zaprowadziła go do jadalni, podsunęła mu krzesło, sama usiadła naprzeciw i zaczęła wpatrywać się w niego w wielkim skupieniu.
— Przepraszam — zaczęła — pan jest… to znaczy…
— Po Etonie i Oxfordzie — odparł młody mężczyzna. — O to chciała mnie pani zapytać, prawda?
— Coś w tym rodzaju — przyznała Virginia.
— Źle ląduję w życiu głównie dlatego, że nie potrafię się zmusić do podjęcia żadnej regularnej pracy. Ale mam nadzieję, że pani mi takiej nie oferuje.
(...)
— Widzi pan — rzekła. — Znalazłam się niejako w tarapatach, a większość moich przyjaciół zalicza się, że tak powiem… do wyższych sfer. Oni zawsze mają coś do stracenia.
— Ja nie mam. Niech pani mówi dalej. Co za kłopoty?
— W pokoju obok jest trup — powiedziała Virginia. — Został zamordowany, a ja nie wiem, co z tym fantem zrobić."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz