środa, 31 sierpnia 2011

henry miller - zwrotnik raka

lata 30, bohater (książka pisana jest w pierwszej osobie), amerykanin, włóczy się po paryżu zmarznięty i głodny. nie omija żadnej okazji darmowego jedzenia (ma tygodniowy grafik stołowania się u znajomych), darmowego nocowania i seksu (a czasem wszystkiego na raz a i tak na końcu zdolny jest okraść prostytutkę) a później wszystko zapisuje. no i właśnie przez ten seks zwrotnik traktowany jest często jako obrazoburcza, tania pornografia i może dla kogoś jest, jeśli jednak nie skupiać się jedynie na opisach (fakt, dość bezpośrednich) stosunków, znaleźć można nawet filozoficzne kawałki :P. poza tym język jakiego pan miller używa połyka czytelnika i długo nie chce puścić. jest bezkompromisowy zarówno w wulgarności jak i melancholii jak również w wyrażaniu poglądów antymieszczańskich i antycywilizacyjnych. technika pędzi do przodu a ludzie pozostali w jaskiniach, harując i konsumując bezmyślnie i bezrefleksyjnie (mimo że książka napisana w latach 30 zeszłego wieku to chyba niewiele się zmieniło). trudno się jednak z tego wyrwać, bo przecież jeść trzeba a i jakaś laska czasem by się przydała. tak więc nawet bohater znajduje pracę jako korektor i użera się z głupim szefem i współpracownikami - idiotami.
książka nie jest jednak tylko ponurym narzekaniem na społeczeństwo, jest też chwilami bardzo zabawna, czasem trochę obleśno-zabawna, więc jeśli ktoś ma słabe nerwy i duże wymagania estetyczne to raczej niech uważa :P.
a i jeszcze jedno ostrzeżenie. miłośnicy paryża jako pięknego miasta miłości powinni trzymać się z daleka. paryż jest brudny, śmierdzący, hotele są pełne robactwa a wiatr hula ulicami. seks jest wszechobecny, ale nie romantyczny na kwiatowym łożu, ale szybki z tanią dziwką (należy mieć nadzieję że niczego się nie złapie), i bardzo, bardzo fizyczny.
więc ostrzegam ale i zdecydowanie zachęcam :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz