piątek, 2 grudnia 2011

philip roth - kompleks portnoya

zanim dopadłam portnoya, ciągle napotykałam się na niego w różnych miejscach, gdzie pisano że zabawny i obrazoburczy. jako że bardzo lubię takie połączenie, z radością zauważyłam że w bibliotece portnoya nikt nie chce i leży i czeka na mnie. teraz już wiem dlaczego leżał w kurzu, zawiodłam się straszliwie. nie żebym specjalnie szukała skandalu w moich lekturach, ale mam prawo mieć pewne oczekiwania jeśli książka posiada jednoznaczną opinię, która powstałą chyba zaraz po jej wydaniu (1969), a teraz oburzać się mogą jedynie pewne kręgi (silnie tradycyjne polskie, religijni fanatycy itp :P). opowieść głównego bohatera kręci się wokół seksu i masturbacji oraz związanych z nimi poczucia winy i poniżenia, ale takie rzeczy jakoś mnie specjalnie nie ruszają (wychowali mnie min henry miller i palachniuk :P więc coś musi być naprawdę mocne żebym poczuła się oburzona/poruszona/zniesmaczona). Najbardziej obrzydliwe wydało mi się ciągłe jęczenie głównego bohatera, bo książka to jego monolog u psychoterapeuty. Biedaczek nie może sobie poradzić ze swoim życiem z powodu silnie kastrującej matki i opresyjnie drobnomieszczańskiego domu rodzinnego, powodujących u niego ciągłe poczucie winy z powodu każdej życiowej przyjemności. rozumiem że ktoś może mieć problemy i niskie poczucie własnej wartości, ale bezproduktywne jęczenie o tym przez całą książkę to przesada.
zniosłabym to wszystko, gdyby tylko zabawność książki nie została tak bardzo przeceniona przez przedczytaczy. żarty o masturbacji i ojcowym zatwardzeniu po prostu do mnie nie trafiły (i nie chodzi tu o wyrafinowane poczucie humoru, bo na przykład chamskiego i bezsensownie wulgarnego wilqa uwielbiam). nie wiem czy to kwestia chwilowej ułomności poczucia humoru czy może fakt że opisywane środowisko jest zbyt odległe od mojego i brak podobnych do portnoyowych doświadczeń powoduje że nie reaguję na nie terapeutycznym śmiechem. Wszystko to wydało mi się bardzo smutne: problemy bohatera, ograniczenia jakie ma w głowie, jego chora rodzina i jego narzekania. A może to tylko listopad (tak tak spóźniona notka), słoneczny i ciepły ale jednak.
oddam tutaj :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz