czwartek, 20 października 2011

vladimir nabokov - ada albo żar

wypożyczenie książki o 800 stronach w twardej okładce aby ją czytać w drodze do pracy było bardzo mądrym pomysłem i mój kręgosłup ciągle mi dziękuje. szczególnie że ada jest dość skomplikowana, ma długie zdania i bardzo dużo odwołań, aluzji i symboli i nie da się jej pochłonąć w jeden wieczór. historia jest dość prosta, młodzi kuzynowie, ada (12 lat) i van (14 lat) wdają się w romans pewnego lata w arkadyjskiej wiejskiej posiadłości jej rodziców. spotykają się potajemnie w zakamarkach wielkiego domu i rozległej posiadłości oddając się erotycznym zabawom. zapoczątkowana tak miłość rozwija się przez całe ich życie, i nie dość że niezbyt prosta i bez szans na akceptację z zewnątrz, komplikuje się dodatkowo gdy okazuje się że kuzynowie są naprawdę rodzeństwem, a do tego w vanie zaczyna kochać się ich wspólna młodsza przyrodnia siostra. temat skandalizujący, ale trochę umyka w zalewie skomplikowanych zdań pełnych erudycji i nawiązań do klasyki powieści. jako że jestem słaba w tym temacie i nie ogarnęłam większości, za to skupiłam się na zabawnej i (tu zaskoczenie) fantastycznej stronie ady. bo akcja dzieje się na planecie podobnej do ziemi, której historia potoczyła się jednak inaczej, inny jest podział geopolityczny i inne technologie są stosowane, na przykład nie używa się prądu elektrycznego a nawet jest on tabu i raczej się o nim nie rozmawia (co dziwne teraz czytam inną książkę i również występuje w niej niechęć do elektryki). narrator prowadzi także dywagacje na temat czasu i przestrzeni, tego jednak zupełnie nie pojęłam (powinnam się chyba przerzucić na jakieś mniej wymagające lektury, mózg w porannym, autobusie nie działa jak powinien).
w każdym razie jeśli ktoś lubi grube książki i długie zdania to polecam, ale mimo erotycznego wątku nie należy się specjalnie napalać na pikantne sceny no i dobrze znać francuski, bo bohaterowie jako osoby wykształcone często używają tego języka.

2 komentarze:

  1. Wciąż odkładam lekturę tej książki w czasie, ale znów zapragnęłam mieć ją w swojej torebce :)
    U mnie czytanie poranne nie wchodzi w grę, w autobusie są przygaszone światła, a już niestety ciemno za oknami o 5-6

    OdpowiedzUsuń
  2. raczej torba nie torebka będzie potrzeba w tym przypadku ;) i współczuję ciemnych autobusów

    OdpowiedzUsuń