czwartek, 7 kwietnia 2011

wojciech mann - rockmann

czyli jak nie zostałem saksofonistą. pan mann z właściwym sobie poczuciem humoru swoją fascynację muzyką i miejsca oraz ludzi do których dzięki niej trafił. to raczej zbiór anegdotek na okołomuzyczne tematy, a materiału mnóstwo, bo pomimo dziwnych czasów głębokiego prlu, próbującego chronić swoich obywateli (przede wszystkim młodzieży) przed zgubnym wpływem muzyki rozrywkowej ze zgniłego zachodu, pan mann dzięki swojej determinacji potrafił wcisnąć się w różne dziwne sytuacje. opisane jest to wszystko w jego stylu znanym mi z audycji trójkowych (muzyka jak muzyka, nie jestem fanką bluesa, ale te teksty ;D) ładnym językiem, z dystansem zarówno do siebie jak i okoliczności (cenzura, biurokracja, ogólny brak pojęcia). do tego zdjęcia i prywatne rankingi muzyczne autora. najbardziej podobała mi się początkowa część o zmaganiach z absurdalną prlowską rzeczywistością na muzycznym polu i wizytach gwiazd jakby z kosmosu w mało rozrywkowej warszawie.

2 komentarze: