środa, 30 marca 2011

peter george - dr strangelove

albo jak nauczyłem się nie bać i pokochałem bombę. zimna wojna trwa. usa i związek radziecki prześcigają się w zbrojeniach nuklearnych, ciągle w gotowości trzymają się wzajemnie w szachu. systemy błyskawicznego reagowania na jakiekolwiek zagrożenie ze strony przeciwnika wydają się być pewne i dopracowane, niestety zawsze znajdzie się czynnik który wymknie się spod kontroli. człowiek oczywiście. dowódca jednej z amerykańskich baz lotniczych z samolotami uzbrojonymi w pociski atomowe postanawia wziąć sprawę w swoje ręce, ponieważ komuniści wprowadzają do wody fluor zanieczyszczający amerykańskie płyny ustrojowe. wysyła bombowce w kierunku celów strategicznych, odcina bazę od świata i jest z siebie bardzo zadowolony. tymczasem w tajnym podziemnym centrum dowodzenia wojskowi dowódcy oraz prezydent i jego doradcy kłócą się między sobą i z radzieckim ambasadorem. próbują dogadać się z pijanym radzieckim przywódcą i rozwiązać jakoś sytuację, która wydaje się bez wyjścia, ponieważ ruscy skonstruowali automatyczną machinę zagłady atomowej, włączającą się samoczynnie po zaistnieniu pewnych warunków np wybuchu pocisku nuklearnego. gdy wydaje się że los świata jest przesądzony, dr strangelove, pochodzący z niemiec i mający pewne hmm przyzwyczajenia, ogłasza swój genialny plan uratowania ludzkości. no, amerykańskiej części ludzkości. w zasadzie to najlepszego fragmentu amerykańskiego społeczeństwa (w tym głównodowodzących i atrakcyjne kobiety mające odbudować ludzką rasę w nieco lepszej wersji).
satyra na zimną wojnę, wydaje się nieco archaiczna w tych czasach, gdy zagrożenie jest mniej sprecyzowane i nie tak jednoznaczne, porusza jednak kilka uniwersalnych tematów. chora ambicję przywódców zarówno cywilnych jak i wojskowych, ich poczucie nieomylności i masowe wysychanie mózgów na pewnych szczeblach władzy. wątpię żeby akurat te cechy wyparowały razem z upadkiem muru berlińskiego, są tylko lepiej (jak w cywilizowanych krajach) lub gorzej (jak u nas na wschodzie, tylko u nas panowie i panie u władzy mają na szczęście mniejsze możliwości) ukrywane. no ale wiadomo najlepszy rząd to żaden rząd, tylko ludzie niemądrzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz