poniedziałek, 8 listopada 2010

terry pratchett - niewidoczni akademicy

magowie mają problem. okazuje się że żeby uniwersytet utrzymał bogate biesiadne tradycje, musi wystawić drużynę piłkarską. dla magów to oczywiście przerażające, ponieważ trzeba robić coś innego niż jedzenie, picie lub palenie, ale w obronie deski serów są w stanie się poświęcić. niestety piłka to niebezpieczny sport, należy więc usystematyzować zasady (przede wszystkim utrzymać kibiców poza boiskiem), co nie podoba się samym kibicom, wystawiają więc przeciwko niewidocznym niepokojącą drużynę złożoną z sympatycznych kiboli. magowie natomiast nie mogą używać magii, a na wszystko z góry patrzy patrycjusz, a z dołu oszalała, nie wiadomo dlaczego, na punkcie piłki ankhmorporska tłuszcza, hmm przepraszam, społeczeństwo :P.
oczywiście są i inne wątki. sprzedawanie marzeń na przykładzie mody dla krasnoludów (moim zdaniem to w ogóle wątek na całą powieść) i poważniejsza sprawa: jestem jaki jestem, to nie moja wina że moi przodkowie urywali ludziom głowy na wojnie, szczególnie że zostali przez nich stworzeni jako broń (biologiczna), ale mogę starać się nie pozbawiać ludzi części ciała, a siłę wykorzystać w inny sposób, na przykładzie goblina, który tak naprawdę jest orkiem (uberwaldzka złowroga technologia). robi się poważnie, szczególnie, że lord ventiari się upija. na szczęście na miejscu są magowie.
lubię pratchetta i podobało mi się mimo braku wiedźm, które są moimi ulubionymi bohaterkami dyskowymi, ale w zamian dostałam coś równie dobrego - doktora hixa, kierownika katedry komunikacji post mortem (łagodniejsze określenie n*e*k*r*o*m*a*n*c*j*i), "zawsze przydatny w trudnych sytuacjach, ponieważ (zgodnie ze statutem uczelni) był oficjalnie złym człowiekiem (...) NU oddał Hiksowi i jego grupie katedrę, budżet, system awansów, a także możliwość, by odwiedzać mroczne jaskinie i ciskać ognistymi kulami w nieoficjalnych złych czarnoksiężników. (...) doktor Hix stał się tolerowanym, choć nieco irytującym członkiem grona wykładowczego, przede wszystkim dlatego, że miał prawo (zgodnie ze statutem) wygłaszać niektóre z tych niemiłych wypowiedzi, jakie inni magowie chętnie wypowiadaliby sami. (...) Hix dobrodusznie zajmował niszę, którą w innym przypadku mógłby opanować ktoś naprawdę zaangażowany w całe te gnijące trupy czy obdarte ze skóry czaszki". jest po prostu boski i powinien zostać pełnoprawnym głównym bohaterem dyskowej powieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz