poniedziałek, 8 listopada 2010

targi książki - orgia fetyszysty (książkowego oczywiście)

pierwszy post nierecenzyjny, a raczej zapowiedziowy (w kolejnych odcinkach... :P). ostrzegam jest długi i obrazki są nierówne.
otóż wybrałam się w końcu na targi książki w krakowie, pierwszy raz mimo, że trochę czasu w tym mieście spędziłam wcześniej, ale zawsze były jakieś ciekawsze rzeczy do zrobienia (podejrzewam że głównie odsypianie, ehh studenckie czasy). poszłam z siostrą i mamą, co z jednej strony było dobre, jako że było od kogo pożyczyć pieniążka w razie czego i jednocześnie złe z tego samego powodu. razem z mamą dostałyśmy świra i biegałyśmy od stoiska do stoiska obmacując i wąchając (to ja) książki, omijałam jedynie katolickie stoiska, których było całe stado (wiem wiem prawie papieskie miasto kraków :P). siostra biedne dziecko wymiękała bo była na obcasach i nie podtrzymywało ją na duchu książkowe szaleństwo, a my polowałyśmy z językami na brodach. z powodu ograniczonych funduszy musiałam zrobić ostrą selekcję i wybrać to co muuuszę mieć natychmiast. żeby kupić i zabrać ze sobą wszystko co chciałabym mieć musiałabym wygrać w totka i przyjechać tam tirem, a że jestem bez pieniędzy wiecznie i poruszam się pociągiem to wzięłam tylko trzy rzeczy. ale za to jakie!:
czyli wyprawa pociągowa po azji w jedną i drugą stronę. pan autor jechał ta trasą 30 lat wcześniej i też napisał o tym książkę, niestety wykupili mi ją :/. ale ta jest super, łączy w sobie moje kolejowe skrzywienie i kierunek wschód który mnie ciągnie, na razie tylko wirtualnie, ale mam nadzieję że wszystko przede mną. w ogóle stoisko czarnego najchętniej wyniosłabym w całości. stasiuk był nowy, jednak przegrał z makłowiczem z autografem, którego zabrała ze sobą moja mama.







krakowski kryminał, niezły zestaw autorów, pana marcina i pana grina już znam z innych dzieł, a o pani grzegorzewskiej słyszałam dobre rzeczy.myślę że będzie zabawne, i było bardzo przecenione :D.







pan pielewin o pracowniku agencji reklamowej na grzybach (z tego co pamiętam). czytałam kiedyś dawno temu, chciałam własny egzemplarz i mam, za jedyne 15 zł :D.











do tego wszystkiego moja mama zakupiła dodatkowe 5 kilo książek, złapała 3 autografy, a ja musiałam to targać. następnym razem taczki albo ruska torba na kółkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz