środa, 24 listopada 2010

paul theroux - pociąg widmo do gwiazdy wschodu

szlakiem wielkiego bazaru kolejowego. strasznie długo ją czytałam, ale ma 690 stron a po drodze byłam chora i bardziej nadrabiałam seriale niż czytałam. ale skończyłam. jak już wcześniej wspomniałam książka ma dwie rzeczy które mnie kręcą: pociągi i wschód. tzn pociągi na wschód, jeśli zrobimy z tego jedną rzecz. jest też jeden na zachód - kolej transsyberyjska, ale poświęcony jest jej tylko jeden rozdział, bo też w porównaniu z pociągami azji środkowej czy indyjskimi wydaje się być nudna (jedyna rozrywka to pijani rosjanie i babuszki sprzedające pierożki na peronach :P). w każdym razie podróż jaką odbył pan theroux wygląda imponująco i mocno oddziałuje na moją wyobraźnię, gdybym miała pieniążka to byłabym już w pociągu do odessy, bo to najłatwiejsze stąd. oczywiście chciałabym kiedyś zaliczyć orient express paryż - stambuł, ahhh stambuł... pan autor pisze nie tylko o podróży ale również co nieco o literaturze i świecie, wspomina pana pamuka i to tak interesująco, że, mimo że bezskutecznie próbowałam przebrnąć przez śnieg, mam ochotę dopaść jakąś jego książkę. dalej jest egzotyczna azja w postaci turkmenistanu z psychopatycznym dyktatorem z manią wielkości, przeludnione indie a pozostałościami kolonialnymi, kambodża (bardzo przerażający rozdział o ludobójstwie) i wietnam, w którym autor był 30 lat temu, więc może porównywać. w ogóle o tym rejonie pisze dużo (bo pan paul mieszkał tam kiedyś), interesująco i wyczerpująco. na przykład nie wiedziałam że w singapurze mają dyktaturę. jedna rzecz mi się bardzo nie podobała, tzn potraktowanie europy środkowo-wschodniej (węgry i rumunia) nie dość ze ogólnikowo (to jeszcze mogę wybaczyć, bo pan autor był w zasadzie tylko przejazdem) ale i protekcjonalnie. o ile o rumunii niewiele mogę się wypowiedzieć, bom nie była (ale uważam, że pokazanie pana doktoranta z wyższej rumuńskiej uczelni zaskoczonego stambułskimi wieżowcami, jakby żadnych wcześniej nie widział to przesada), ale budapeszt jako miasto rozpadu z ludźmi o przetłuszczonych włosach, którzy wszyscy chcą wyjechać do stanów nieco mnie oburzył, bo byłam i widziałam. z drugiej strony okolice dworca potrafią być obleśne, szczególnie w deszczowo-śniegowym marcu. ruszyło mnie to, może z powodu mojej środkowoeuropejskiej austrowęgierskiej (ach ci habsburgowie:P) dumy, chociaż to tylko dwa rozdziały. mimo to uważam że książka jest super-zajebista (kończy mi się słownictwo) i ciągnie ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz