piątek, 13 sierpnia 2010

ursula k. le guin - wracać wciąż do domu

czyli utopijne społeczeństwo przyszłości. tzn najprawdopodobniej przyszłości. postapokaliptycznej w której widać jeszcze negatywne wpływy wcześniejszej cywilizacji w postaci mocno zanieczyszczonych i toksycznych miejsc lub wrodzonych śmiertelnych wad zwierząt i ludzi. żyją sobie oni razem w dolinie rzeki w miastach (jak to nazywają bo z naszego punktu widzenia to kilka domków nad rzeczką lub strumykiem). nie używają pieniędzy, pracują dla dobra i rozwoju społeczności, bogactwem jest dawanie a spory rozwiązują przez dyskusję. świat widzą jako harmonijne połączenie ludów ziemi (ludzkich ludów, zwierzątek, roślinek ale też przyrody nieożywionej) i ludów nieba i pustkowia - mistycznej strony świata. używają też potrzebnej technologii parowej i prąd też mają z paneli słonecznych ale nie dążą do rozwoju technologicznego czy ekspansji terytorialnej. żyją sobie w spokoju uważnie i świadomie zgodnie z cyklami roku.
no i o tym właśnie jest ta książka. podejrzewam że trochę antropologiczny (nie jestem pewna bo nic naprawdę antropologicznego nie przeczytałam) opis kultury z innym niż nasze podejściem do życia i otaczającego świata. kilka historii, wierszy i piosenek, opisy zwyczajów i obchodzonych świąt. bardzo mało akcji co nie jest wadą w tym przypadku bo książka i tak mnie wciągnęła, chociaż zrozumiem jeśli ktoś ją uzna za nudną. ale długo ją czytałam bo gruba jest i jeszcze kazała mi myśleć :P. ale to dobrze trzeba się czasem zastanowić nawet jeśli wnioski nie są sympatyczne.
chcę zaznaczyć na koniec że nie jest to nachalna promocja ekologii i życia zgodnego z naturą nikt tu nikogo do niczego nie zmusza, pani autorka tylko opisuje :P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz