piątek, 16 lipca 2010

jk rowling - harry potter i insygnia śmierci

leżało w domu więc wzięłam jako lekturę typowo wakacyjną lekką i przyjemną. nie boję się voldemorta a że już kiedyś czytałam (w jakiejś dziwnej chyba drukowanej wersji po angielsku aaa jestem książkowym piratem :P) wiedziałam jak się skończy więc myślałam że uniknę niepotrzebnej w te upały ekscytacji. jednak, nie wiem może sprawiła to właśnie temperatura przez którą jestem jakby w letargu i mózg nie działa prawidłowo, książka strasznie mi się wkręciła i nie mogłam przestać jej czytać. już prawie zapomniałam jak to jest. dziś w autobusie dotarłam do kulminacyjnej sceny bitwy i musiałam ją skończyć idąc do pracy. nie wiem co się ze mną stało.
podejrzewam że wszystkim wiadomo o co chodzi w książce i nie będę tu rozpisywać się specjalnie na temat fabuły i szokować spoilerami :P. harry jest teraz poszukiwany przez vildemorta i musi ukrywać się więc błąka się trochę bezcelowo po anglii z ronem i hermioną. po drodze mają kilka atrakcji w rodzaju imprez, bitew i okradania banku, a wszystko zmierza ku ostatecznej konfrontacji z czarnym panem. przy okazji na jaw wychodzą pewne hmm niejasne fakty z życia dumbledora i harry ma wielki problem z zaufaniem mu mimo że ten już chwile leży w grobie. wszystko kończy się w miarę dobrze nie licząc kilku trupów a scena jak harry jest prawie martwy i powraca jest naprawdę zabawna (jak czytałam pierwszy raz to mnie trochę zniesmaczyła). no a bitwa w hogwarcie wciąga co już wcześniej zaznaczyłam. jedyne co mi się bardzo nie podoba to sytuacja snape który jest moją ulubioną postacią może dlatego że miał tak w życiu przesrane. pomiędzy voldemortem a dumbledorem, wykorzystywany przez obu, beznadziejnie zakochany w lasce co od dawna nie żyje, zmuszony do pilnowania bachora swojego rywala. na dodatek bachor jest arogancki i niewdzięczny, snape'a nikt nie lubi i spotyka go marny koniec. wydaje mi się że publiczna rehabilitacja z ust pottera i drugie imię potterowego synka to trochę za mało. biedny snape. harrego nie bardzo lubię bo jest trochę bucem i okazuje się taki wspaniały że porzygać się można :P.
może nawet na film się wybiorę. czy mi się uroiło czy ma być dwuczęściowy?

3 komentarze:

  1. ma być dwuczęściowy.
    w listopadzie part I.
    czekaj na mnie to pójdziem razem.

    okis?

    to ja się luzuję nach praha

    OdpowiedzUsuń
  2. Ma być nawet 3D.
    Ale ja nie liczę na jakieś rewelacje bo w części z Qiudditch World Cup zawalili i w części ze śmiercią Dumbledora zawalili - takie tematy, tak ładnie opisane w książce, a oni zamiast zrobić 7 min efekciarskiego kina pominęli te momenty. Jak to się w necie mówi - Żenada :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 3d to chyba przesada ale na zwykłego bym poszła. tylko bez dubbingu bo to infantylizuje cały film (chociaż dumbledora z głosem papy smerfa już nie będzie :P). a śmierci dumbledora nie pamiętam bo mój brat odwracał moją uwagę szydząc :P

    OdpowiedzUsuń