wtorek, 13 lipca 2010

ernesto sabato - o bohaterach i grobach

zapowiadało się ciekawie. grubość i iberoamerykańskość książki świadczyły na jej korzyść niestety nieco się zawiodłam. a raczej bardzo. buenos aires fajna sprawa, opisy miasta i ogólnie argentyny i ludzi co ją zamieszkują również (szczególnie podobali mi się komuniści i terroryści). niestety to tylko tło dla historii głównych bohaterów którzy są delikatnie mówiąc beznadziejni. więc mamy nienormalną aleksandrę co ma straszne jazdy w głowie (nie dowiadujemy się dlaczego) puszcza się na prawo i lewo, zabija swego ojca i rozkochuje w sobie młodego nieświadomego chłopca, wspomnianego chłopca który przez większe pół (:P) książki jęczy bo laska którą kocha jest niezrozumiała i nie chce iść z nim znów do łóżka, fernanda czyli ojca aleksandry który znów ma obsesję i paranoję na punkcie ślepców i uważa że oni rządzą światem jako wysłannicy szatana (hehe) a na dodatek jest chamem jakich mało i obrzydliwym typem. jest jeszcze bruno - kumpel aleksandry najnormalniejszy z całego towarzystwa i w zasadzie część której jest narratorem (książka podzielona jest na trzy) najbardziej do mnie przemówiła pomimo rozwlekłych dygresji rozpełzających się na wszystkie strony.
podobała mi się też historia nienormalnej rodziny aleksandry a szczególnie ciotka wariatka która przez 80 lat nie wychodziła z pokoju w którym mieszkała z głową swego ojca. i to tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz