leżało w domu więc wzięłam jako lekturę typowo wakacyjną lekką i przyjemną. nie boję się voldemorta a że już kiedyś czytałam (w jakiejś dziwnej chyba drukowanej wersji po angielsku aaa jestem książkowym piratem :P) wiedziałam jak się skończy więc myślałam że uniknę niepotrzebnej w te upały ekscytacji. jednak, nie wiem może sprawiła to właśnie temperatura przez którą jestem jakby w letargu i mózg nie działa prawidłowo, książka strasznie mi się wkręciła i nie mogłam przestać jej czytać. już prawie zapomniałam jak to jest. dziś w autobusie dotarłam do kulminacyjnej sceny bitwy i musiałam ją skończyć idąc do pracy. nie wiem co się ze mną stało.
podejrzewam że wszystkim wiadomo o co chodzi w książce i nie będę tu rozpisywać się specjalnie na temat fabuły i szokować spoilerami :P. harry jest teraz poszukiwany przez vildemorta i musi ukrywać się więc błąka się trochę bezcelowo po anglii z ronem i hermioną. po drodze mają kilka atrakcji w rodzaju imprez, bitew i okradania banku, a wszystko zmierza ku ostatecznej konfrontacji z czarnym panem. przy okazji na jaw wychodzą pewne hmm niejasne fakty z życia dumbledora i harry ma wielki problem z zaufaniem mu mimo że ten już chwile leży w grobie. wszystko kończy się w miarę dobrze nie licząc kilku trupów a scena jak harry jest prawie martwy i powraca jest naprawdę zabawna (jak czytałam pierwszy raz to mnie trochę zniesmaczyła). no a bitwa w hogwarcie wciąga co już wcześniej zaznaczyłam. jedyne co mi się bardzo nie podoba to sytuacja snape który jest moją ulubioną postacią może dlatego że miał tak w życiu przesrane. pomiędzy voldemortem a dumbledorem, wykorzystywany przez obu, beznadziejnie zakochany w lasce co od dawna nie żyje, zmuszony do pilnowania bachora swojego rywala. na dodatek bachor jest arogancki i niewdzięczny, snape'a nikt nie lubi i spotyka go marny koniec. wydaje mi się że publiczna rehabilitacja z ust pottera i drugie imię potterowego synka to trochę za mało. biedny snape. harrego nie bardzo lubię bo jest trochę bucem i okazuje się taki wspaniały że porzygać się można :P.
może nawet na film się wybiorę. czy mi się uroiło czy ma być dwuczęściowy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ma być dwuczęściowy.
OdpowiedzUsuńw listopadzie part I.
czekaj na mnie to pójdziem razem.
okis?
to ja się luzuję nach praha
Ma być nawet 3D.
OdpowiedzUsuńAle ja nie liczę na jakieś rewelacje bo w części z Qiudditch World Cup zawalili i w części ze śmiercią Dumbledora zawalili - takie tematy, tak ładnie opisane w książce, a oni zamiast zrobić 7 min efekciarskiego kina pominęli te momenty. Jak to się w necie mówi - Żenada :)
3d to chyba przesada ale na zwykłego bym poszła. tylko bez dubbingu bo to infantylizuje cały film (chociaż dumbledora z głosem papy smerfa już nie będzie :P). a śmierci dumbledora nie pamiętam bo mój brat odwracał moją uwagę szydząc :P
OdpowiedzUsuń