wtorek, 30 marca 2010

mariusz wilk - wołoka

pozostaję w temacie dzikiego wschodu a raczej dzikiej północy. pan wilk mieszka w północnych ostępach za petersburgiem w okolicach jeziora oniego i morza białego już od dawna i o tych terenach pisze. a pisze tak, że człowieka (mnie w tym wypadku) ciągnie na to zadupie żeby samemu zobaczyć dziką przyrodę północną z której gdzieniegdzie wystają cerkwie, klasztory, resztki łagrów i współczesne miasteczka i wioski w nieco żulerskim klimacie. wszystko zanurzone w bogatej historii dawnych mnichów, piotra wielkiego i bliższych współczesności komunistycznych więźniów budujących cywilizację w ostępach.
tylko jedna część książki ma fabułę - opis podróży od morza białego do jeziora ładoga. reszta to luźne zapiski i ciągnące się dygresje na różne tematy. niby nic a wciąga. aż chce się rzucić pracę i pojechać gdzieś daleko, mieszkać bez cywilizacji w świętym spokoju, przesypiać ciemną zimę a w lato świętować nie trzeźwiejąc :P.

piątek, 26 marca 2010

pearl s. buck - cesarzowa

ciężkie jest życie chińskiej cesarzowej. po pierwsze kobieta nie mogła rządzić, jedyna droga do kariery to urodzenie następcy tronu. do tego też dąży młoda dziewczyna wybrana na cesarską konkubinę. ciężkie to zadanie bo cesarz mimo że młody to wymęczony uciechami życia, chory i prawdopodobnie potomka mieć nie może. dziewczyna jest jednak zdolna i swój cel osiąga, spychając w cień cesarską małżonkę. jednak to dopiero początek drogi ambitnej dziewczyny. dużo czyta, uczy się i słucha wiadomości ze świata, a w sypialni delikatnie steruje coraz słabszym cesarzem. gdy ten umiera (jaki szczęśliwy zbieg okoliczności) bohaterka przejmuje władzę - zostaje regentką do chwili osiągnięcia pełnoletności przez swego syna. próbuje go wychować na silnego władcę, lecz to bardzo trudne, młodzieniec wie lepiej i nie słucha matki, musi ona więc wziąć sprawę w swoje ręce przez zmyślne intrygi i wykorzystywanie konkubiny do przejęcia władzy nad synem i wyrwania go ze szponów zbyt inteligentnej żony. syn na szczęście również wkrótce umiera (czego się można było spodziewać po burdelowym trybie życia) i cesarzowa znów staje na czele państwa, drugi raz pod pozorem regentowania :P. znów marzy jej się następca i znów prowadzi chłopca od małego, tym razem również nie wychodzi. młody cesarz ma dość ciotki i knuje spiski aby ja uwięzić w areszcie domowym (a raczej pałacowym, który sama sobie wybudowała za ogromną kasę, która miała iść na flotę wojenną). jeszcze raz o krok do przodu i znów tron jest jej, tym razem bez żadnego mydlenia oczu - ona jest cesarzową i prawie boginią. ciężko jednak być na szczycie, zawsze samotna w pełni kontrolująca swoje uczucia i nikt jej nie rozumie. na dworze wszyscy intrygują, szpiegują i podkopują. na dodatek ta odpowiedzialność za państwo, ród cesarki i prosty lud. dodatkowo świat zawsze przeciwko, cudzoziemcy przybywają chcą swobodnie handlować, nawracać i panoszyć się, a poddani wiecznie niezadowoleni powstania jakieś urządzają. jest jeszcze wątek romansowy - wielka niespełniona miłość do gwardzisty później wyniesionego na wyższe stanowiska, zawsze wiernego i przy boku, a jednak tak dalekiego. ciężko cesarzową być, twardym trzeba być i mocno trzymać wszystkich za mordy.
książka wciągająca, super opisuje dziwny pełen przepychu świat zakazanego miasta, w którym snują się podsłuchujący eunuchowie, wszyscy padają na kolana przed władcą tylko patrząc czy nie da się wydrzeć dla siebie więcej władzy i bogactwa, a może nawet samemu wpakować się na tron.

środa, 24 marca 2010

jacek hugo-bader - biała gorączka

rosja i byłe republiki zsrr z hardkorowej strony. pan autor pojechał sam samochodem przez syberię zimą a co zobaczył opisał w białej gorączce. epidemia aids, powolne wymieranie rdzennej ludności syberyjskiej na alkoholizm (brak perspektyw i możliwości trawienia alkoholu), sprzedawanie organów, wypadki w ukraińskich kopalniach, mafia... a z drugiej strony fascynujący szamanizm, powalająca przyroda i przede wszystkim ludzie którzy mimo wszystko radzą sobie jakoś w tym kosmicznym świecie.
wciągnęła mnie ta książka chociaż nie jest łatwa i przyjemna a wprost przeciwnie, ale bardzo dobrze napisana została a poza tym ciągnie mnie na wschód :).

poniedziałek, 22 marca 2010

michał witkowski - lubiewo

słyszałam opinie że to bardzo kontrowersyjna książka, mnie aż tak bardzo nie ruszyła. chwilami była dość obrzydliwa, jednak czytałam gorsze rzeczy (najgorsza - nagi lunch, ohydne były też fragmenty trainspottingu) a przed wszystkim wydała mi się bardzo bardzo smutna. temat sensacyjny: homoseksualiści z prlu na wakacjach nad morzem opowiadają jak to było kiedyś wspaniale, a teraz jest beznadziejnie i jeszcze są starzy a wielu z nich nie żyje. i tak sobie wspominają nostalgicznie obleśne bary syfiaste parki i śmierdzące kible publiczne. niektóre historie są zabawne inne przerażające ale wszystko przesiąknięte nostalgią. i smutne.

środa, 17 marca 2010

lilian jackson braun - kot który czytał wspak

leżał długo na półce ale w końcu przyszła jego kolej (kota znaczy). przeczytałam szybko - dwie jazdy autobusem do pracy, bo książeczka bardzo cienka i nieskomplikowana. całkiem przyjemna ale bez specjalnych rewelacji. lekki kryminałek z akcją umieszczoną w światku artystycznym, gdzie przewijają się dość stereotypowi twórcy (nieobecny duchem rzeźbiarz współczesny a raczej instalator wykorzystujący śmiecie czy wielka pani lesbijka pracująca w metalu) a zagadkę morderstwa rozwiązuje dziennikarz kulturalnego działu gazety (nie znający się na sztuce) i kot podłego krytyka. niby powinno być zabawnie ale jakoś to wszystko do mnie nie przemówiło. widać że to pierwsza część serii 30 tomowej, bo skojarzyło mi się z jakimś serialem detektywistycznym z lat 60 czy 70. i nie chodzi o brak konkretnej akcji, bo za książkami sensacyjnymi nie przepadam, ale o jakąś taką ogólną bezpłciowość treści i papierowość bohaterów. jedno dobre: ta seria mi odpada :)

czwartek, 11 marca 2010

lewis carroll - przygody alicji w krainie czarów i o tym co alicja odkryła po drugiej stronie lustra

alicja jest bardzo na czasie teraz, też wygrzebałam ją z regałowych czeluści przed wybraniem się do kina. moje wydanie jest stare, z lat 70, w tłumaczeniu pana Słomczyńskiego. najchętniej dopadłabym jakąś dwujęzyczną wersję, podobno taka wyszła, muszę zapolować.
alicję każdy zna, ja czytałam prawdopodobnie jak byłam mała, jednak bardziej pamiętam słuchowisko alicjowe, które miałam na taśmie. wiadomo o co chodzi. dziewczynka pędzi za królikiem i wpada do głębokiej nory prowadzącej do surrealistycznego świata pełnego dziwacznych stworzeń opowiadających absurdalne historie. w drugiej części alicja dostaje się do odwróconego lustrzanego świata, będącego jednocześnie ogromną szachownicą gdzie pamięć działa w obie strony a wszyscy mają obsesję na temat wierszyków o rybach.
nie będę opowiadać tutaj co dzieje się w książce, wydarzenia po sobie następujące nie do końca mają sens a postacie co chwilę zmieniają się w coś innego, ale nie o to chodzi przecież. tak właśnie działają sny, a książka to już klasyka.
co do filmu: byłam niestety na wersji dubbingowanej, nie wiem czy u mnie na zadupiu ktoś w ogóle pomyślał o wyświetlaniu tego filmu z napisami. ale nic to. wprawdzie pazura w roli kapelusznika był porażkowy, ale za to pani figura jako czerwona królowa była bossska. w ogóle to postać która najbardziej do mnie przemówiła, bo alicja trochę bezpłciowa, kapelusznik i reszta szaleni a biała królowa to pusia :P. film mi się podobał, ładnie był zrobiony, może kot nieco przegięty - wyobrażałam sobie że będzie mniej zaangażowany w akcję i będzie olewać wszystko jak to koty mają w zwyczaju. no i latał co wydawało mi się lekką przesadą. klimat filmu surrealistyczny, spalony, kolory ładne a jednocześnie wszystko takie niejednoznaczne. zakończenie trochę tendencyjne ale to w końcu film disneya więc czego można było się spodziewać. teraz muszę zdobyć film w oryginalnej wersji językowej i będę usatysfakcjonowana.

niedziela, 7 marca 2010

alexander mccall smith - morality for beautiful girls, tears of the giraffe

trzecia i druga część serii o kobiecej agencji detektywistycznej nr. 1 prowadzonej przez Mmę Ramotswe czyli panią dobrze po trzydziestce mieszkającą w stolicy Botswany. książkę czytałam już kiedyś ale tym razem dopadłam na szmatach egzemplarze po angielsku (2 zł każdy :D) i nie mogłam ich tam zostawić.
w morality for beautiful girls agencja detektywistyczna zajmuje się dwiema sprawami: podejrzeniem trucia w rodzinie wysoko postawionego człowieka z rządu (mma ramotswe jedzie w teren) oraz wybór odpowiedniej dziewczyny która powinna otrzymać tytuł Miss Beauty and Integrity, i w przyszłości może reprezentować kraj jako dobra obywatelka Botswany. dodatkowo pojawia się problem depresji narzeczonego głównej bohaterki, prowadzącego warsztat samochodowy. panie detektywki (?) zajmują się wszystkim, reorganizując warsztat i rozwiązując problemy. dużo rozmyślają na temat moralności, głównie tytułowych pięknych dziewcząt, które zwykle chciałyby się w życiu tylko bawić, często nawet nieświadomie robiąc krzywdę innym ludziom. z drugiej strony jest o facetach leniwych, egoistycznych i ogólnie beznadziejnych, których jednak nikt nie potępia. wiadomo jak to działa niestety.
łzy żyrafy to część druga cyklu (oczywiście przeczytałam w złej kolejności). główna bohaterka rozwiązuje sprawę zaginionego przed dziesięciu laty amerykańskiego chłopca a jej narzeczony adoptuje dwójkę dzieci z sierocińca nic jej o tym nie wspominając. mma Makutsi zostaje asystentką detektywa i dostaje własną sprawę niewiernej żony właściciela rzeźni.
są to bardzo pozytywne książki (nawet ich okładki przyczyniają się do tego), w sam raz na późnozimową depresję. wciągają do świata sympatycznych (w większości) ludzi w miłym kraju pod gorącym afrykańskim słońcem. i nie są przesłodzonymi czytadłami a mimo to po ich przeczytaniu nawet ja (cynicznie i nihilistycznie nastawiona do świata, szczególnie teraz gdy beznadziejnie czekam na wiosnę) mam ochotę uśmiechać się do obcych ludzi (oczywiście szybko mi przechodzi :P). cykl o kobiecej agencji detektywistycznej ma na razie 11 części i na pewno będę na nie polować :D.

środa, 3 marca 2010

terry pratchett - nacja

pratchetta czytam już od dawna, świat dysku uwielbiam, a najbardziej wiedźmy - głównie nianię Ogg. nie dyskowe książki jakoś do mnie specjalnie nie przemawiały jednak nacja to zupełnie inna para kaloszy. akcja dzieje się na świecie okrągłym i jednocześnie równoległym do naszego (do dysku podejrzewam też). główny bohater ma na imię Mau i właśnie wyrusza z wyspy chłopców na nację - wyspę rodzinną aby zakończyć miesięczny okres stawania się z chłopca mężczyzną, jednak niespodziewanie nadchodzi wielka fala, która niszczy cały jego dotychczasowy świat. jego wioska zostaje zmieciona z powierzchni ziemi a wszyscy jej mieszkańcy giną. kataklizm przynosi na wyspę wielkie kanu z dziewczyną - duchem i ładownią pełną przydatnych przedmiotów oraz przeklinająca papugą. później pojawiają się kłopoty z komunikacją, głosy w głowie (praojcowie domagający się uwagi), coraz więcej ocalałych przybywających na wyspę oraz kanibale. klimat piracko - rozbitkowy, który bardzo lubię (z młodości mi zostało, jak miałam z 10 lat przeczytałam robinsona cruzoe i dłuuugo bawiłam się w rozbitka:P).
jest to sympatyczna książka dla młodzieży (ale dużych ludzi tez potrafi wciągnąć), przygodowa ale pojawiają się w niej również głębsze przemyślenia o bogach pozwalający na zniszczenie świata, pomimo wieloletniego składania ofiar, poszerzania horyzontów na styku odmiennych kultur czy też wartości tradycji i samodzielnego myślenia. to wszystko podane w zabawnej lekkiej i nie nachalnej formie.

poniedziałek, 1 marca 2010

olga gromyko - zawód wiedźma

znów ze wschodu - białoruska fantastyka niezbyt na serio. bohaterką książek jest wiedźma w trakcie nauki. w pierwszej części wysłana zostaje do wampirzej krainy (ehh wampiry ostatnio bardzo modne) rozwikłać zagadkę znikających magów i ludzi. oczywiście między nią a władcą wampirów zaczyna coś iskrzyć, jednak do rzyguśnego zmierzchowego romansu daleko, bohaterowie bardziej wyluzowani ciągle sobie dogryzają zamiast cierpieć i jęczeć nad skomplikowanym związkiem międzygatunkowym. wokół tych złośliwości kręci się cała akcja, poza tym niewiele się tu dzieje, ale całkiem to zabawne.




druga część bardziej mi się podobała, jest bardziej różnorodna: akcja toczy się i w szkole magii (studenci są wszędzie tacy sami) i w skacowanej wiosce zabitej dechami, a raczej zalanej błotem i w podziemnym mieście dziwnych stworzonek. wszystko przez to że bohaterka wyrusza na wyprawę ze swoim wampirem oraz kumplem trollem, który jest moją ulubioną postacią (cham, burak i żul :P). jak to bywa w fantastycznych opowieściach przeszkody się mnożą: zombiaki, mantrykory, religijni wieśniacy i stada innych niebezpieczeństw stają na drodze do celu, którym jest przerażający nekromanta.
w sumie książeczki sympatyczne, bez jakichś głębokich przemyśleń, ale miło się to czyta.